Trafiałem na ten tytuł wielokrotnie, czy to przy okazji przeglądania polecanych przy ulubionych mangach, czy widząc nowy rozdział dodany na CM. W końcu postanowiłem się z nim zapoznać.
Tytuł wciągnął mnie do tego stopnia, że 380 rozdziałów nadrobiłem w trzy dni.
Najpierw co nieco o fabule: dwóch studentów ratując bezdomnego, który wpadł na tory, zostaje "zaatakowanych przez pociąg" i w ten smutny sposób kończą życie... Choć nie. Nagle znajdują się w dziwnym pokoju razem z wielką czarną kulą i jeszcze kilkoma osobami, z których największą uwagę przykuwają pewien tajemniczy gimnazjalista i... naga dziewczyna, która pojawia się w pokoju tuż po nich. Następnie kula informuje ich, że... mają zabić kosmitę.
Przyznać jednak muszę, że Gantz przypomina trochę potwora Frankensteina. Autor albo miał pomysłów za dużo i pakował w mangę wszystkie, aby potem tych nietrafionych się pozbywać, albo nie miał ich w ogóle i dodawał to, na co mu się akurat wpaść, żeby potem olać dany pomysł, bo przyszedł mu do głowy inny.
Kreska w serii jest całkiem przyzwoita, więc nie mam na co narzekać w tym odczuciu.
Za najsłabszy element serii uznać muszę chyba bohaterów. Autor chciał chyba przedstawić ich oraz ich zachowania realistycznie, a czasami wyglądało to, jak coś przerysowanego, że wspomnę wszystkie te płacze Kato-kuna.
Kiedy przebrnie się przez to, dostajemy jednak całkiem fajną mangę akcji, z ciekawą fabułą, którą czasem chrzanią głupie pomysły, niezbyt wymuszoną porcję erotyki i całkiem fajne scenki gore.
Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że manga zbliża się do końca, bo z serii głupich pomysłów ostatnio, autor już raczej zwycięsko nie wybrnie.
GANTZ/EXA:
W przyszłości, mam nadzieję.
Gantz/Minus:
W przyszłości, mam nadzieję.
GANTZ/NISHI:
One-shot pokazujący jak nasz sympatyczny gimnazjalista spędza wolny czas. Dziewczyny, kotki, te sprawy.
Gantz/Osaka:
Jest to poboczna historia grupy z Osaki, którą poznajemy w głównej historii mangi. Ot, taka ciekawostka. Nie, żeby nie miała wpływu na główną historię.
GANTZ no Moto: Oku Hiroya to SF Eiga Monogatari:
Krótka historia o filmie, który wywarł ogromny wpływ na autora serii Gantz.
ANIME
Gantz:
Jako, że większość opisałem przy okazji mangi, tu pozostaje skupić się na cechach należących tylko do anime.
Z wyjątkiem kilku szczegółów nie odstaje zbytnio od mangi.
Muzyka nie jest wcale najgorsza, a opening całkiem dobry, choć ending też daje radę.
Sama animacja pozostawia natomiast, moim zdaniem, wiele do życzenia. Ruch postaci wygląda nieciekawie, a ujęcia podczas przemyśleń bohaterów (których nawiasem mówiąc, jest za dużo jak na anime, w którym ja postawiłbym na akcję) są wręcz idiotyczne - ja sobie pomyślę, a wy patrzcie, jaki fajny parasol.
Nie bardzo rozumiem podzielenia anime na sezony, bo po obejrzeniu 13 odcinka zauważyłem, że jest tam po prostu zapowiedź kolejnego.
W każdym bądź razie - jeśli ktoś jest niewybredny w kwestii animacji, można śmiało tą serię obejrzeć i jeśli się nie znudzi, to może nawet się podobać.