Od grubo ponad miesiąca zabieram się za napisanie posta o tym anime i ciągle unikam. Pewnie dlatego, że jakoś ciężko mi przelać emocje na słowa, co zapewne wiąże się z mieszanymi uczuciami, jaki we mnie budziło.
Z jednej strony uważam je za niesamowite. Pomysł na syndrom ósmoklasisty (lub gimbusa, jak chyba przełożyli to tłumaczący serię na polski fani) był niesamowity i stanowił materiał na mnóstwo dobrego humoru. A to wciąż mało, bo twórcy postanowili pokazać nam jak swoje otoczenie widzą osoby pod jego wpływem i dane nam jest oglądać wstrząsające bitwy na śmierć i życie przy użyciu zabójczej... chochli i parasola. ^^ No i jak tu się nie śmiać. xd A no można, bo oprócz śmiechu jest też trochę wyciskających łzy dramatów tudzież romansów. Całość przez większość czasu wypada niesamowicie, a ja osobiście miałem tylko dwa momenty, kiedy tytuł odrobinę mniej mi się podobał.
No właśnie, tu zaczyna się ta druga strona medalu. W pewnym momencie czegoś zaczynało mi tu brakować i zaczynałem odczuwać lekkie znudzenie, ale na szczęście bardzo szybko wprowadzono wtedy poważniejszą i bardziej dramatyczną część fabuły z drugiej połowy. Potem jeszcze odczuwałem lekkie przekombinowanie w ostatnim odcinku. Nic wielkiego, ale wraz z postacią Kumin, stanowiącej dla mnie przez zdecydowaną większość czasu zupełnie nieśmieszną i pozbawioną fabularnych podstaw zapchajdziurę, przytępiło to lekko zachwyt tym tytułem.
Jak można się tego było spodziewać po Kyoto Animation grafika jest na wybitnym poziomie, a jeszcze przechodzi samą siebie w scenach walk. Również muzyka była bardzo dobra, idealnie dopasowana i różnorodna - od podkreślającej nastrój sceny, przez idealnie dopasowaną do walki, po pełną napięcia i dramatyzmu. No i jak zawsze niesamowity opening i jeszcze lepszy ending. Ten ostatni, Inside Identity, nazwałbym nawet jednym z najlepszych zeszłego roku.
Oglądało mi się to bardzo dobrze i taką też wystawiam ocenę, a za oprawę dorzucę nawet do tego solidnego plusa. Niestety ociupinkę zabrakło mi do 9. Ostatecznie 8+/10.
↧